piątek, 14 grudnia 2012

Jamniki lubią się lansować ;)

Dzisiaj dzień był męczący-od samego rana zakupy,zakupy i jeszcze raz zakupy. Część prezentów już mam,resztę dokupię po niedzieli. Frodo oczywiście był z nami-nie chcę zostawiać go przypiętego,a pozostawiony sam sobie...może wymyślić jakąś nie do końca bezpieczną dla siebie zabawę. Lansował się wszędzie-pięknie chodził,w aucie był mega grzeczny. No i jak to Frodo-wzbudzał zainteresowanie-ludzie oglądali się za nim,parę osób głośno się zachwyciło,kilka podeszło,pytało,no i miziało jamnika-a on cały w skowronkach:) Jedna Pani była nim wyraźnie zachwycona-głucha na moje ostrzeżenia,że mały ma ADHD,że gryzie,że uparty,zazdrosny-kocha jamniki miłością wielką i ślepą ;) Powiedziałam,że o adopcji można myśleć najwcześniej za miesiąc (może płyta z ćwiczeniami w końcu dotrze?). Musiałam obiecać,że się jeszcze kiedyś z małym u Pani pokażę :) Pod szkołą młodego "ach! ale fajny! ale słodki,ale śliczny!"-Frodo bezwstydnik dawał się miziać ile wlezie :) Pewnie jakbym sobie poszła to nawet by nie zauważył :( Po powrocie do domu padł jak kawka,spał chyba 1,5 godz-a później-dzika rdość! Nowe zabawki-piszczące :) Duże psy musiały wyjść-Frodo nie potrafi się dzielić-wszystkie zabawki sa jego i koniec! Jak któryś z dużych zbliży się do jakiej kolwiek-mały dziad nie waha się zatopić ząbków w koledze :( Jak jest sam-ładnie się bawi,po pewnym czasie piszczy za kolegami...a zabawek i tak im nie da :( :( :( W "nagrodę" dostał ugotowaną kurzą łapkę...ech mały,mały-co z Ciebie wyrośnie???

czwartek, 13 grudnia 2012

Dzisiaj będzie o Tolusiu :)

To najprawdopodobniej pierwsza fotka Tolesława u mnie. Trafił pod mój dach 11 listopada 2011-poznaliśmy się wcześniej-śmiem twierdzić,że to On mnie wybrał. Że żółty pies,którego spotykaliśmy na spacerach z Hadesem-to był właśnie Tolo! Później czarował, czarował iii doprowadził do tego,że zaczęłam przychodzić do psów w fundacji. Im dłużej tam chodziłam,tym bardziej myślałam żeby dać DT albo DS jakiemuś psiakowi-tylko nie umiałam wybrać-Cziko,Roko,Emir,Max...dużo ich tam. Tolo był inny niż wszystkie-nie biegał,załatwiał się,stawał koło mnie-żeby go miziać,czesać,przytulać-lizał po rękach,jak mu się udało-to po twarzy,zaglądał w oczy...i wzrok miał taki smutny...Zamykany do kojca szczekał-od tego szczekania mój syn nazwał go "szeryfem". Jak zdradziłamw domu,że myślę o tym,żeby przygarnąć któregoś z psiaków-syn aż pisnął z radości-"mamuś,weźmy szeryfa!". Weszłam na stronę fundacji,zaczęłam czytać o Tolku-łzy ciekły po twarzy-i już wiedziałam-Toluś będzie u nas...jeśli fundacja się zgodzi. Na początku wzięłam go na DT-z myślą,że jak jego pan wróci-to Toluś znów zamieszka z nim.
Miałam tylko jeden problem z Tolem-nie chciał jeść :( jadł jak go karmiłam z ręki-myślałam,że to przez zmianę miejsca zamieszkania,stres,że mu minie. Zgłosiłam w fundacji-nie panikuj,jak je to jest ok,zobaczysz,owinie Cię sobie wokół palca,rozpieszczasz go.On nie jest pazerny na jedzenie,jak zgłodnieje-to zje...Ok-nie znam się,może tak jest-ale nadal karmię z ręki. A on je coraz mniej-kupuję mięsną puchę,mieszam z suchym-je. Gotuję rosołek z ryżem-z trudem,ale je. Zgłaszam regularnie,że z nim coś nie tak,że schudł. W końcu nie wytrzymuję,biorę Tola-idziemy do fundacji-on już nawet kiełbaski nie chce,słaby jest-ja chcę do weterynarza!!! Jedziemy na następny dzień-wet patrzy na mnie jak na bandytę-może myśli,że głodzę psa? Robimy badanie krwi,Tolo dostaje zastrzyk,wracamy. W domu po zastrzyku Tolo znów je-to sterydy na pobudzenie apetytu. Patrzę na następny dzień-osz...k...a!!! Coś mu na szyi wyrosło-gula wielka się robi!Zgłaszam w fundacji-fundacja dzwoni do weta-pokazać sie jak będą wyniki badania krwi. Czekamy-siedzę i płaczę nad Tolem,błagam,żeby jadł. Kolejna wizyta u weta-już są wyniki badania krwi-wet w końcu patrzy na mnie jak na człowieka,bo wyniki są ok. Tolo dostaje kolejny zastrzyk i encorton.
Je-ale ta cholerna gula ciągle rośnie-dostaję od fundacji nr tel do weta-dzwonię, umawiam się na wizytę-pędzimy,bo Tolo nadal słabnie-i po oczkch widać,że cierpi
Wet ogląda Tola-dotyka guli...słyszę słowo "RAK" i właściwie niewiele więcej do mnie dociera-jeszcze,że może żyć 3 mies-góra pół roku,żeby zastanowić się nad eutanazją... W domu dosłownie wyję nad Tolem-i kłócę się z Bogiem-bo jak to??? tyle przecierpiał w życiu i teraz co? tak po prostu mam pozwolić mu odejść??? dlaczego??? to nie-spra-wie-dli-we!!! nie zgadzam się!!! Rozmawiam z TZ-jak będzie trzeba weźmiemy kredyt i będziemy walczyć,nie poddamy się i zrobimy wszystko co w naszej mocy,żeby czas,który mu pozostał był najlepszy w jego życiu. I chociaż słyszymy,że to nie odpowiedzialne, że zaspokajamy własne ambicje,że powinniśmy pozwolić mu odejść-głusi na wszystko jedziemy do weta,mówimy co postanowiliśmy,chcemy namiary na jakąś klinikę. I nagle mój TZ mówi "ja nie chcę się wymądrzać,ale widziałem coś podobnego u innego psa,wet przebił gulę-to była ropa...może spróbować i u Tolka?" Wet myśli chwilę-mówi,że można spróbować. Wbija strzykawę-ciągnie...i mówi.."chyba miał pan rację" ściągamy i ściągamy-Tolo jest super grzeczny,dużo tej ropki :( Ale po powrocie do domu-Tolo je! sam! jeszcze parę razy jeździmy na ściąganie,Tolo dostaje leki (teraz już nie pamiętam jakie),tabletki ładnie zjada,gule smarujemy wódeczką-rozgrzewająco
działa,widzę,że wracają mu siły-już nie jest śpiącym Tolem-zaczyna się bawić z Hadesem,zaczynam wierzyć,że będzie ok.
Umówieni na ostatnia wizytę kontrolną obserwujemy jak żeberka pokrywają się mięskiem,jak Tolo z dnia na dzień wygląda lepiej,jak siły mu wracają-i nagle-szlag! awaria centralnego-nie mamy wody,kaloryfer działa tylko w kuchni i u mnie w pokoju-łazienka,pokój dziecka-po -11 stopni :( zgłaszamy gdzie trzeba...to juz inna historia-trwała ponad miesiąc,nie było jak ruszyć się z domu,z wetem kontakt tel prawie codziennie...mówię,że wydaje mi się,że ropka znów się zbiera,że je,bryka-obserwować,smarować,masować. Pewnego ranka-gula sama pęka,ropka wycieka-dezynfekuję, opatrunek jałowy zakładam-w domu pełno hydrauliów-dzwonię do weta-obserwować. Od czasu awarii nie chodze do fundacji-teraz siedzę i pilnuję Tola-a on jakby w niego nowe życie wstąpiło!!! Oczka się śmieją,mordka uchachana od ucha do ucha,chodzi za mna krok w krok,Hades wylizuje mu szyjkę-jest dobrze,już wierzę,że Tolo będzie z nami do końca swoich dni-już zdrowych!
Śmiejemy się,że Ten Na Górze podarował mu nowe życie-Tolo czasami zachowuje się jak szczeniaczek-biega,skacze,bryka :) uwielbia biegać przy rowerze,jeździć autem,bawić się piłką. Nie toleruje kotów-zwłaszcza małych-nigdzie,dorosłe mu nie przeszkadzają-ale w domu być nie mogą jeśli im życie miłe. Puszcza bąki,chrapie,mlaska przy jedzeniu i siorpie przy piciu.Rozpycha się na łóżku.Pluje mi na okna.Boi się burzy-jak nas złapała niosłam na rękach moje przerażone 40kg. Ma krzywą mordkę. Nie ma wszystkich zębów. Jest wyjątkowy, Jest kochany. Jest mój!!!! Kocham go bardzo-za to,że jest i będzie z nami jeszcze długie lata. I dziękuję tym,którzy o niego walczyli-oczywiście-dogomaniacy ;) kto chce-tutaj wątek Tolesława-mojego Mięśniaczka,Maleństwa, Kaloryferka http://www.dogomania.pl/forum/threads/115683-Tolek-znowu-u-Wiosny-potrzebne-wsparcie-na-karme!!

wtorek, 11 grudnia 2012

Po prostu-Frodo

Kolejny dzień z Frodem-on uczy się mnie ja jego. Jestem już w 100% pewna,że mały kontroluje siusiu i kupkę. Śpi-budzi się-pije wodę/je/biega-i wędruje na przedpokój,siada i czeka aż przyjdę,zapnę smycz-i dopiero wtedy zaczyna się taniec radości-"człowiek mnie zrozumiał" :) Froda bardzo fascynuje koci świat-z chęcią pobiegłby za kotem...tylko ma dylemat-za którym? Przeważnie idą za nami trzy koty-półdzikie,mieszkają w piwnicy,czasem śpią na korytarzu. A już jak wskakują na drzewo-Frodo zatrzymuje się,marszczy czoło i patrzy zdumiony-pewnie zastanawia się jak one tam wlazły :) No i jest zazdrosny-nie może zniesć widoku mizianego psa,kota-miziać trzeba jego i tylko jego! Jest też małym złodziejem-zwinął mi z ławy kanapkę! Długo czekałam też na dokładne wyjaśnienie sprawy z płytą z ćwiczeniami małego-myślałam,że nie umiem jej odtworzyć,że nie mam odpowiedniego programu...Dałam ją informatykowi-okazało się,że na płycie są tylko 2 zdjęcia...kota! W poniedziałek dzwoniłam do kliniki,żeby wyjaśnić sprawę-Pani doktor zdziwiła się bardzo,była pewna,że nagrała film-co prawda z kotem,bo gabarytowo do jamnika zbliżony (Frodo gdyby usłyszał to porównanie pewnie obraziłby się śmiertelnie na Panią doktor :) ). Zgrywała z aparatu...sprawdziła-faktycznie coś nie poszło. Nagra płytkę jeszcze raz,podałam swoje dane-czekam na płytkę,innego wyjścia nie mam. Przy okazji zostałam wypytana na o małego-co z jego potrzebami fizjologicznymi,jak chodzi,biega-powiedziałam wszystko jak na spowiedzi. W poniedziałek dostałam też list z dokumentacją medyczną jamniczka i zaleceniami dotyczącymi rehabilitacji-mały ma stać w wodzie-2 razy po 2 minuty, ma być masowany rozciągany,chodzić po różnym podłożu,ćwiczyć z piłką iiii mieć ograniczaną aktywnosc ruchową!!! Głowiłam się jak mu ją ograniczać,zasięgałam języka tu i tam...ciężko z jego ADHD :( A we wtorek zadziwił mnie do tego stopnia,że znów dzwoniłam do kliniki-Frodo postanowił być akrobatą! Chciał skakać z ławy na podłogę, z ławy na kanapę, z kanapy na łóżko-ledwo za nim nadążałam! W rozmowie z P. doktor doszłyśmy do wniosku,że dla jego bezpieczeństwa lepiej go przypinać do drewnianego słupa (spokojnie-słup w domu, nośny czy jakoś tak). Oczywiście nie na całą dobę-tylko wtedy kiedy bardzo sie rozochoci,albo jak będę musiałą iść np. napalić w piecu. Obawiałam się,że małemu się to nie spodoba,że będzie szarpał,piszczał,walczył ze smyczą-na szczęście nic takiego się nie stało-chwilę patrzył na mnie wielkimi, smutnymi, proszącymi oczkami,po chwili usiadł,później położył się i spał. Nie jest pozbawiony ruchu zupełnie-może chodzić wkoło słupa,jedyne czego nie może to nie może szaleć. Co do stanu jego zdrowia-wg Pani doktor jest dobrze,a nawet bardzo dobrze. Jestem umówiona na kolejną rozmowę za 2 tygodnie-w tym czasie muszę się nauczyć wysyłać filmiki (żeby lekarze mogli zobaczyć chód małego) albo...po raz kolejny prosić informatyka o pomoc :)
Frodo w kąpieli
I po kąpieli-obrażony tak bardzo,że nie chciał nawet miziania
I tu zaproszenie do kolejnego psiego nieszczęścia http://www.dogomania.pl/forum/threads/237271-%E2%99%A1%E2%99%A1%E2%99%A1-Jamnikowaty-TROTYLEK-bez-oczka-postrzelony-mocz%C3%B3wka-prosta-POMOCY-%E2%99%A1%E2%99%A1%E2%99%A1 ps. idą święta-to już pewnie wszyscy wiecie. Ja od dłuższego czasu suszę na kaloryferach plasterki cytrusów-do stroików. Ostatnio patrzę-nie ma mojej cytrynki!!! Pytam,czy ktoś nie widział? TŻ mówi-ja widziałem, wyrzuciłem... ???dlaczego???! no...bo...suche całkiem były :( A i jeszcze jedno-na dworze mróz i śnieg-zostawcie uchylone oienko w piwnicy dla zbłąkanego kotka i wywieście słoninkę za oknem-dla sikorek

sobota, 8 grudnia 2012

Dzisiaj króciutko

Może na początek zaproszę na bazarek dla 2 piesków-pięknej suni Bafi i na mojego tymczaska Froda- link http://www.dogomania.pl/forum/threads/236828-Nad-szydełkiem-Fiku-Miku-Bafi-i-Frodo-w-potrzebie-bazarek-do-15-grudnia Frodo to mały spryciaż-uparty czasami jak osiołek,lubi stawiać na swoim-i jest całkiem nie złym aktorem- on dziabnie innego psa-piszczy jakby to jego ugryziono, znudzi mu się spacer...albo koty zmienią trasę,a ja nie chcę iść za nimi-mały kładzie się i patrzy takimi wielkimi smutnymi oczętami-jakby go coś bolało...ale jak tylko zacznę isć w odpowiednią (jego zdaniem) stronę-jamniczek wstaje i chce pędzić, skakać. Oszust mały :) Nadal podkrada innym jedzenie,zabawki...a jak nie chcą mu oddać to szczeka jakby mówił "oddaj to! Moje zabawki są moje i tylko moje, a twoje są nasze-więc oddawaj!!!" Tolek przeważnie odpuszcza-chowa się na łóżko-jak najdalej od ostrych ząbków małego; Hades uparcie zabiera swoje zabawki i zanosi na swoje posłanko-ale mały bandyta i tak mu je zabiera. Uwielbiaja się razem bawić-czasami muszę wyprowadzać Hadesa żeby mały odpoczął-bo jak są razem to Frodo ciągle zaprasza do zabawy-a to złapie za ogon,za ucho,za łapkę-z oka ich spuścić nie można! Pisałam wcześniej,że Frodo boi się łazienki-baaardzo powoli oswajamy ten lęk-drzwi zostawiamy otwarte-i wczoraj maleńki krok do przodu! Siedziałam w wannie,patrzę-pojawia się nosek-cofa, znów sie pojawia-i tak kilka razy. Po chwili mały przekroczył próg,ale do wanny nie podszedł-siedział i czekał na mnie :) Może kiedyś się zdecyduje wejść dalej? Zdecydowałam,że nie będę zabierać Froda ze sobą do łóżka-ponieważ nie wiadomo jaki pogląd na spanie z psem będzie miał nowy domek. I z ciekawostek-Frodo słucha w domu właściwie tylko mnie-i jak wychodzę to piszczy chwilę (sprawdzałam).

piątek, 7 grudnia 2012

O tym jak przez łobuza prawie zawału dostałam

Mały Frodo nie pozwala mi się nudzić-wczoraj położyłam się spać około 2-po 5-10 minutach mały zaczął popiskiwać,biegać,tuptać-jak nic chce na dwór...Ok,wstaję,zakładam na bose stopy adidasy,zarzucam na się kurtkę-mały z radości kręci się wkoło jak bączek. Kucam,żeby zapiąć smycz-Frodo,jakchcesz iść to siedż chwilę spokojnie,nie będę cię gonić :) Frodo grzecznie siada i zagląda w oczy,czy dobrze robi,czy jest grzeczny-na szczęście w kieszeni jest małe co nieco w nagrodę :) Wychodzimy-śniegu po kostki (ja) i po brzuszek (Frodo). Chodzimy z 10 minut-mały wysiusiał się kilka razy-zawraca-pewnie mu się kupki nie chce-wszak nie zawsze musi się chcieć,prawda? W domku napił się wody i powędrował do siebie. Rano pobudka o 7-najpierw Frodo,później duże psy,śniadanko-brzuchy pełne,towarzystwo poukładało się,więc zasuwam do piwnicy-w piecu trzeba palić! Wracam za 20-30 min-duże psy leżą u mnie na łóżku,a Frodo? no właśnie! GDZIE JEST FRODO???!!! Szukam wszędzie-na łóżku,pod łóżkiem,za kanapą,pod ławą,za ławą...w kuchni-nigdzie nie ma małego! Ale jak to???? Przecież był-drzwi od pokoju otwierać nie umie-więc do cholery musi być! wołam Frodo,Froduś łobuzie mały gdzie jesteś? zaglądam pod fotele,za fotele...nie ma! O matko,chyba zawału dostanę-wyparował??? Siadam,myślę...patrzę przed siebie-i co widzę? Widzę moją skrzynkę-taką do auta,na zakupy...ale...zaraz,zaraz-jak wychodziłam to na 100% nie było w niej tego kocyka! Podchodzę,zaglądam-wystaje koniuszek małego czarnego noska! Do zdjęcia trochę odsunęłam kocyk-nawet na mnie nie spojrzał dziad mały-chrapał w najlepsze :D
Zostawiłam mu ten kocyk,na spód położyłam inny-będzie mu cieplutko. Cały dzień tam wchodzi jak chce mu się spać. Czekam na list-z wynikami małego,zaleceniami-w zasadzie powinien już dzisiaj być...ale może śnieg zatrzymał listonosza? Kto wie. Dzwonię do wet-mówię,że trzeba ściągnąć szwy,że mały po operacji takiej to a takiej,mówię gdzie i co słyszę? "Proszę jechać do tego lekarza,który operował" ?! Tłumaczę,że to daleko-nic z tego :( ok,dzwonię do następnego i następnego i kolejnego-wszędzie to samo-czasami nie bo nie... W końcu dodzwaniam się do Pani wet-i słyszę "proszę przyjechać,nie ma na co czekać,skoro szwy powinny być ściągnięte 30 listopada,to mogą zacząć się ślimaczyć". Ucieszona piszę do jednego z Dobrych Aniołów sms-oddzwania,pyta czy coś złego się dzieje. Uspokajam,wszystko ok,przy okazji zaopatrzę się w tabletki na odrobaczenie-dla całego futrzatego towarzystwa. Anioł pyta do którego weta jadę,doradza innego,mówi,że to najlepszy jaki jest-nawet nie dzwonię,jadę. Dziecko zostaje z pozostałą dwójką i piecem-duże jest-da radę. Mgła okropna-prawie nic nie widać,wloką się kierowcy,wleczemy się i my. Wchodzimy do weta-mały wcześniej nasiusiał na krzaczki. "Dzień dobry,my na ściągnięcie szwów,mały po operacji...itd" Dobrze,proszę położyć go tutaj. Mały trzęsie się jak osika-z zimna? ze strachu? Przytulam, miziam,uspokajam. Frodo zagląda co Pani mu robi-ale nie wierci się,nie kręci. Pani mówi,że ślicznie zagojone,spryskuje jeszcze białą pianką,pyta czy mały chodzi-no bo na kozetce tylko główką rusza. Stawiam go na podłodze-on najpierw niepewnie robi kilka kroków,niucha...po chwili bryka. Pani przygląda się bacznie i mówi "JEST DOBRZE, A NAWET BARDZO DOBRZE" :D :D :D :D Proszę o wypisanie faktury,podaję dane,Pani pyta o NIP...szlag! nie mam!!! Wet szybciutko myk myk-w internet-jest fundacja-ja w tym czasie dzwonię do Drugiego Dobrego Anioła-KRS powinien wystarczyć-mówią jednocześnie. Pani siedzi nad bloczkiem do faktur...i pyta czy fakura jest konieczna? yyyy-moja odpowiedź nie jest zbyt inteligętna. A Pani wet mówi "To będzie mój prezent dla małego" :D dziękuję bardzo-wszak Frodo choć mądry i kochany mówić nie potrafi-za to wciska łebek Pani do miziania-zagląda w oczy...no kto by go nie pokochał??? Szybciutko ważymy małego-powoli dobija do 9kg,zakupujemy tabletki na odrobaczenie-dla Froda 1 sztuka,dla Tolusia 4 (bo waży z 40 kg),dla Hadesa 3. Jeszcze raz dziękujemy,pytamy czy będzie możliwość wyrobienia książeczki zdrowia-nie ma problemu.
Wracamy do domku-mały w aucie grzeczny-kładzie się i śpi spokojnie. W domu podajemy tabletki-Hades zjada bez problemu-jako nagrodę za wykonywanie poleceń (kochane psisko-zje wszystko co mu dam); z Tolem tak łatwo nie pójdzie-zawijamy tabletki-każdą z osobna oczywiście-w mięsko,zjada i zagląda,żeby jeszcze dostać,a Frodo? Ech...cwaniak mały-mięsko zjadł,tabletka została, maziam w paszteciku-wylizuje,tabletkę zostawia-i zagląda słodko w oczka-osz ty! nie chcesz po dobroci-zjesz i tak-otwieramy paszczę,wkładamy tabletkę,paszczę trzymamy,żeby nie wypluł-broni się,nie chce-po chwili wydaje się,że połknął :) puszczamy-mały odchodzi i patrząć prosto w oczy wypluwa tabletkę!!! Powtarzamy operację jeszcze raz...tym razem z oporami wielkimi,ale połyka-to dla Twojego dobra maluszku :)

czwartek, 6 grudnia 2012

Jamnik Frodo kocha śnieg

Dzisiaj Mikołaj-i chyba z tej okazji spadł śnieg-pada sobie od południa-i zostaje :) Pierwszy kontakt Froda z tym dziwnym czymś-panika-MOKRE! ZIMNE! NIE PODOBA MI SIĘ! CHCĘ DO DOMU!!! Po chwili-kolejna próba-Frodo otrząsa łapki...wsadza nochal w biały puch...niucha,próbuje jęzorkiem...chwila zastanowienia i...no zgadnijcie co??? A jakże-szaleństwo! Biega,podrzuca na nosku,rozgarnia łapkami-jednak JAMNIKI KOCHAJĄ ŚNIEG :D Nawet nie specjalnie chciał wracać do domu-zapomniał,że mu zimno,dopiero jak go wzięłam na ręce zaczął dygotać. W domu na materacyku zawinięty w kocyk spał chyba z pół godzinki.
Na załączonym powyżej obrazku widać zawadiacki uśmiech małego :)
Tak szczerze powiedziawszy jak patrzę na małego to nie mogę uwierzyć,że jeszcze niedawno był w klinice,że przeszedł poważną operację-wygląda i zachowuje się jak najnormalniejszy w świecie szczeniak-głupotki mu w głowie-chce biegać,skakać,bawić się,być głaskany,przytulany i wreszcie dogonić któregoś koteczka-z tego ostatniego powodu nie puszczam go luzem. Wiadomo-kot skoczy w krzaki,na pole-pobiegnie przed siebie. A Frodo? Jakżeby inaczej-za koteczkiem. A mam poważne obawy,że ja tak szybko nogami jak on przebierać nie umiem ;) Boję się,że albo zrobi sobie krzywdę,albo się zgubi-lepiej niech spaceruje na smyczy. Pisałam wczoraj,że dostałam płytkę z ćwiczeniami małego? Pewnie,że pisałam! Problem w tym,że płytka nie chce się odtworzyć :( Próbuję na wszelkie sposoby-i za każdym razem wyskakuje mi "błąd!". Jutro powalczy z nią informatyk-zapewne coś wymyśli,ja nie jestem dobra w te klocki :'( Może już jutro będę mogła napisać jak Mości Frodo współpracuje. A skoro dzisiaj Mikołaj-z najlepszymi życzeniami od Jamnika Frodo dla wszystkich Dobrych Aniołów

środa, 5 grudnia 2012

Z obserwacji

Mały jamnik wzbudza ogromne zainteresowanie-ciągle słyszę "wow! ale śliczny" "a co on ma na pleckach?" "a sierść mu odrośnie?" "to twój? skąd go masz?" i "oooo! a co to?". Odpowiadam cierpliwie-że miał operację,że śierść mu odrośnie,że choć śliczny-to nie mój...a na któreś z kolei pytanie-co to? odpowiedziałam niegrzecznie-KOŃ-nie widać??? Frodo zmienia ząbki mleczne na stałe-i gryzie,gryzie,gryzie-wszystko i wszystkich-zabawki,kable,drewniane słupy,mnie...Trudno-trzeba to przetrzymać i pilnować go,żeby sobie krzywdy nie zrobił-bo baaaardzo go interesuje kabel od przedłużacza i od telefonu. Ostatnio jechał ze mną do miasta-nie wyobrażam sobie zostawienia go samego na dłużej! I zauważyłam ciekawą rzecz-Frodo panicznie boi się łazienki-dlaczego? z czym mu się kojarzy??? Moje psy boją się wejść do łazienki w dniu kąpieli i dwa dni po-wieśniaki nie lubią się kąpać :( Ale Frodo jeszcze kąpany nie był-dlaczego zatrzymuje się w progu??? Będziemy powoli oswajać ten jego lęk-cierpliwie i z nagrodami. Łobuz uwielbia się bawić-zwłaszcza piłeczką...przy okazji wizyty w sklepie zoologicznym sprawię mu jakąś piszczącą zabawkę-może mu się spodoba? Jest też bardzo czujny-reaguje na każdy szmer,szelest-i w domu i na spacerze. Szczeka razem z moimi na obcych-na korytarzu,za drzwiami. Nie oduczam go tego-bo uważam,że to dobra cecha. Przez lata doświadczeń z psami nauczyłam się im bezwzględnie ufać-zwłaszcza jak wychodzimy po zmroku-jeśli pies się zatrzymuje,warczy,sierść mu się jeży,nie chce dalej iść-oznacza to coś niebezpiecznego-dzika,lisa...a czasami innego człowieka. Powoli uczymy się komend: zostań,siad-raz się udaje,raz nie-no ale to nic dziwnego,nauka wymaga czasu,wielu powtórzeń. A oto kilka ostatnich fotek łobuza-i nie tylko
Wielkimi krokami zbliżają się święta-czas pomyśleć o menu i...oczywiście prezentach-a jak nakazuje tradycja mojego domu-pod choinką KAŻDY znajduje coś dla siebie-więc i dla futrzków obowiązkowo coś musi być! I na ząb i do zabawy :) ktoś ma jakiś pomysł na podarek dla Froda?

Ależ ja dawno nie pisałam !!!

A dzieje się-i to dużo się dzieje. Mały przesypia spokojnie calutkie noce-i wytrzymuje od 23 do 6 rano.W dzień wychodzimy 3 razy-wystarczy,żeby nie było żadych niespodzianek!!! A były obawy,że do końca życia będzie musiał chodzić w pieluszce!!! Z trudem,ale dogadał się z moimi Dużymi Psami-które na początku uciekały przed nim gdzie pieprz rośnie (czyli do drugiego pokoju :) ). Wcale im się nie dziwię-każdy by zwiał przed całą gębą pełną białych,ostrych jak igiełki ząbków. Frodo jeszcze jeździ na ogonie Tolka, gryzie w zadek Hadesa-i co ciekawe-piszczy on-czyli Frodo! Mały oszust-najpierw narozrabia,a później biegnie na skargę! Chodzi ładnie na smyczy-chociaż zdaża mu się ciągnąć,ale już coraz rzadziej,powoli dociera do niego,że nie on jest Alfą :) Apetyt nadal mu dopisuje-zjada z apetytem swoją porcję-i jeszcze podkrada reszcie futer,pasibrzuch mały :D No i straszny z niego miziak-ładuje się na ręce,na kolana,na łóżko-i wtula się całym swoim małym ciałkiem w człowieka. I żebym nie zapomniała : w zeszłym tygodniu Frodo dostał wyprawkę od Pana B.H-a w niej cuda : karmę-pachnącą,mięciutką; miskę-jedną na karmę,drugą na wodę; ciasteczka-krokieciki; cieplutki materacyk; kocyk w psie łapki; podkłady; piękny kalendarz z psami na rok 2013! BARDZO PANU DZIĘKUJEMY!!! Wczoraj doszła płytka z ćwiczeniami dla Frodziaka-w związku z tym-koniec z robieniem co się pieskowi zamarzy-czas na ćwiczenia-żeby szybciej wrócić do pełni zdrówka i zacząć szukać domku z swoimi własnymi człowiekami ;)