wtorek, 27 listopada 2012

Poznajemy się

Pierwsza noc minęła spokojnie-każdy znalazł sobie miejsce do spania-Hades ze mną na łóżku, Tolo kanapę,a Frodo-swoje posłanko,czyli poduchę koło łóżka. Jeszcze w nocy dostał gryzaki-chyba dziąsła go swędzą,bo dobierał się do drewnianych słupów.
Rano-najpierw na dwór idą duże psy,mały w tym czasie musi zostać w domu-nie podoba mu się,trochę piszczy,ale jak wracamy jest już spokojny,czeka przy drzwiach. Zakładamy obrożę-szlag! za duża! Trzeba jechać po nową,małą-ale na tę chwilę zmniejszamy tą,która jest. Chodzimy-najpierw koło domu,później idziemy dalej-Frodo chce biegać,kica jak zając,obwąchuje wszystko co się da. Kilka prób załatwienia się-w końcu się udaje,idziemy dalej. Nagle mały zatrzymuje się,podnosi łapkę-i załatwia się jak na pożądnego psa przystało :) Wracamy-czas na śniadanko-ależ ten mały ma apetyt! A energii za dziesięciu-wszędzie go pełno-a zalecenia z kliniki są jasne- mały świeżo po operacji musi się oszczędzać! Tylko jak to zrobić?
 Mały załatwia się wszędzie-na dworze,w domu...może nie nauczony,że w domu się nie robi? Nauczymy :) Doprasza się o uwagę-zaczyna reagować na swoje imię. Zaczepia mały bandyta moje psy,chce się bawić-FRODO NIE WOLNO!!! Chwila spokoju,podejrzana cisza...Frodo,to moje buty! oddaj!
Ładna pogoda-idziemy na dwór (w między czasie mały dostał odpowiednią obrożę)-ale tym razem bierzemy krótką smycz-będziesz mniej szalał. Na dworze uczymy się Piątego Prawa Fizyki, które brzmi " Pies ciągnie-pies nie idzie", Frodo wprowadza strajk-jak nie chcesz ze mną chodzić,to ja się kładę i idę spać ;-P
Pomiędzy wyprowadzaniem szczeniaka-obiad,sprzątanie...Dziecko wraca ze szkoły-czas sprawdzić towarzystwo na dworze-czy nadal będzie panowała zgoda??? Szybko okazuje się,że raczej nie-Tolek chce iść ze mną i tylko ze mną,szarpie,ciągnie-waży z 40 kg,tyle samo co mój syn. Biorę Tolka,młody bierze Froda-też źle,bo i on beze mnie nigdzie nie idzie! Już wiemy-na razie wspólne spacery nie wchodzą w grę- bo niby mogę iść i z Frodem i Tolkiem-ale oni muszą chodzić innym tempem. Jeszcze kiedyś spróbujemy-jak mały będzie w lepszej kondycji.

W domu-Frodo ciągle chodzi, Tolek już się nim nie interesuje,zdecydowanie woli pochrapać na kanapie, Hades jeszcze człapie za małym-pilnuje go,żeby sobie krzywdy nie zrobił-krótkie "hau"-Frodo zabiera się za kable...za chwilę ciągnie ładowarkę od telefonu-a jakże-do siebie,na swoje posłanko :-)
W końcu zapada cisza-mały się zmęczył zasnął koło kaloryfera

poniedziałek, 26 listopada 2012

czekamy...

Na Froda czekaliśmy wszyscy-czas się dłużył okropnie,minuty zdawały się godzinami,godziny... No ale w końcu wczoraj parę minut przed północa dobra duszka-Ulv dotarła do nas :) Mały grzecznie się przywitał najpierw z Tolkiem, później z Hadesem...a później zaczął biegać po całym pokoju
Zaglądał do psich misek,więc kolejna próba-czy nie będzie aby awantury przy jedzeniu??? Nasypuję karmy do 3 misek(moje co prawda już dawno po kolacji,ale żeby nie było,że mały je a one nie)- Frodo wsuwa,aż mu się uszy trzęsą,moje łaskawie wąchaja swoje michy. O żadnej awanturze nie ma mowy. Po jedzeniu kolejna porcja wąchania, chodzenia za sobą w koło-trochę śmiesznie ta procesja wygląda-dwa duże psy wędrują za jamnikiem,on zawraca,przechodzi pod nimi-i tak bez końca


Towarzystwo ruchliwe jak diabli-więc o wyraźne,ładne fotki trudno :( Ok 3  gaszę światła-czas spać,rano będziemy poznawać sie dalej

Krótka historia Froda-w skrócie

Skąd się wziął Frodo? Jak do nas trafił?
Otóż małego znalazł kierowca w lesie przy drodze. Zabrał,przekazał fundacji-zaczęły się badania małego. Był postrzelony,miał śrut w sobie. Pierwsza diagnoza-pies nie będzie chodził,będzie do końca życia na wózku,będzie załatwiał się pod siebie,śrutu nie da się usunąć-psa trzeba uśpić! Na szczęście znalazły się Dobre Anioły,które uparły się,żeby dać małemu jeszcze jedną szansę, zawiozły do kliniki w Grudziądzu-do lekarza-cudotwórcy. Już pod kliniką okazało się,że mały chodzi...a właściwie bieda! Operacja się udała-jej opis oraz więcej no małym tutaj

http://www.dogomania.pl/forum/threads/235162-Postrzelony-jamniczek-Frodo-już-po-operacji-!-Prosimy-o-pomoc-w-spłaceniu-długu-!?p=20034599#post20034599  no i mały na Facebooku https://www.facebook.com/#!/events/221772527956372/?fref=ts
Koszt operacji ogromny-3100zł, do tego za każdy dzień w klinice-100zł! Ale mały żyje,chodzi, kupki kontroluje, siusiu...cóż,nauczy się,młody jest.
Ruszają bazarki-jakoś trzeba ten dług spłacić! Może ktoś będzie mógł go wziąć na dom tymczasowy? Myślę,zastanawiam się-serce już podjęło decyzję,rozum mówi-masz już dwa psy-co będzie jak się nie polubią? Pytam domowników-co wy o tym sądzicie? Czy damy radę? Czy będziemy potrafili się nim zajać? Długie godziny bicia się z myślami,rozmowy-w końcu decyzja zapada- bierzemy małego!!! Informujemy Dobre Anioły-i czekamy. Od nas do Grudziądza daleko,nie mamy jak jechać...więc kochane Anioły szukają transportu,zgłasza się kobieta-jadę w te okolice,w niedziele będę mogła go zabrać z kliniki i przywieźć do DT :)
cd opiszę trochę później